Sonic Fanon Wiki
Advertisement
Greggie

Logo serii

Bohaterowie[]

Rozdział I - Pomnik[]

Greg obudził się bardzo wcześnie rano. Okno jego pokoju bezczelnie wpuszczało do środka światło świecące mu prosto w oczy. Postanowił wstać i nie męczyć już swoich oczu. Ubrał małe buty i wstał przeciągając się. Odsunął zasłony i wyjrzał przez okno.

Wioska nie zmieniła się przez kilkanaście lat w ogóle. Odkąd się urodził, nic się tu nie zmieniło. Na środku placu stał pomnik wysokiego jeża, z groźną miną trzymającego zielony Szmaragd. W nocy pomnik świecil i nabierał kolorów, przypominając wszystkim o Shadow'ie. Wokół niego zgromadzony był placyk kilku domków. Za domami była duża łąka, na której obecnie biegały w kółko małe jeże. To była Ulica Shadowa. Na niej mieszali Sonic, Tails, Knuckles, Amy, Rouge, Big, Cream, Espio, Charmy, Vector oraz Greg i kilku innych potomków bohaterów.

Gdy zszedł na dół, nie zobaczył ani swojej matki - Amy, ani ojca - Knuckles'a. Biegał po domu wypatrując jaskrawo czerwonego lub łagodnie różowego koloru. Nie znalazł niczego w całym domu. W gabinecie Knuckles'a było tylko kilka kartek. Wyglądały jak listy. W sypialni rodziców, telewizor jeszcze był włączony, a w salonie nie zastał niczego. 

- Co się stało? - pomyślał drapiąc się po głowie - Mamo? Tato? - krzyknął już na głos. Pobiegł do gabinetu Knuckles'a i przeczytał list. 

Knuckles the Echidna

SonicLand

Ulica Shadow

Słuchaj mnie ty mały. Masz mi pomóc ożywić Shadowa, albo nigdy nie zobaczysz swojej żony i dziecka, jasne, Knuckles? Jeśli pomożesz, zastanowię się nad zostawieniem ich w spokoju.

Dr. Eggman.

Greg przypominał sobie opowieści ojca o Doktorze Eggmanie. Jednak ani on, ani Amy nie czuli się specjalnie zagrożeni. Mimo poważnego charakteru sytuacji, Greg zachichotał. Jego ojciec miał porywczy charakter. Wierzył w każdy szantaż. Postanowił udać się do jedynej osoby, która mogła mu pomóc. Jego nogi zaczęły się kręcić. W biegu wziął kartki i pobiegł do domu Sonica. Spotkał tam jeża i jego syna, najlepszego przyjaciela Grega - Carson'a - jeża niewiele niższego od Grega. 

Sonic nie wyglądał już jak kiedyś, nie nosił butów, a jego ogon zwisał. Jego kolce rownież opadly przez co wyglał trochę jak niebieski Knuckles. Greg szybko opowiedział mu wszystko i wręczył list jeżowi.

- W naszym kraju, listy doręcza się osobiście, więc Eggman musi być blisko, ale wiem gdzie znaleźć Shadowa. 

Wstał z fotela, a za nim poszedł jego syn, oraz Greg. Wyszli ze swojego domu i podeszli do pomnika. Sonic mocno pociągnął za ogon Shadowa, a monument odsunął się i odsłonił leżącego tam w dziwnej komorze Shadowa.

Rozdział II - Odrodzenie[]

- Co? - krzyknęli jednocześnie Carson i Greg - Co on tu robi?! 

- Trzymamy go tu, a raczej trzymaliśmy w razie nagłego w wypadku. - powiedział ochryple Sonic

Otworzył komorę, a z niej wylała się woda, która utrzymywała Shadowa przy życiu. Gdy Sonic pomacał dłonią twarz czarnego jeża, ten nie poruszył się. Okazał się być tylko kamienną atrapą.

- Eggman - zamyślił się Sonic

- Skąd wiesz? - zapytał Greg

- A po co komu innemu Shadow - najpotężniejsza forma życia?!

Sonic wiedział że nadejdzie ten moment. Poszedł do domu, a dokładniej do swojej sypialni. Znalazł tam kufer, i zaczął grzebać, aż wyciągnął z niego parę czerwonych butów. Swoimi małymi rączkami szybko je zawiązał, a następnie wyciągnął z kuferka duże rękawiczki. Włożył je, a jego kolce, jakby wyczuły że niedługo znów poczują wiatr, podniosły się, a ogon poszedł w ich ślady. Gdyby brzuch Sonica nie był zarośnięty wyglądałby jak Sonic z dawnych lat. - Młody, przygotuj się. Opuścimy tę wioskę na "chwilę". - powiedział odchrząkując jeż.

Na rozkaz Greg szybko pobiegł do swojego pokoju i zaczął szukać czegoś w swoim kufrze. Znalazł tam stary plecak. Otworzyl go i wlożył list Eggmana, oraz kilka przydatnych rzeczy jak prowiant, czy młot matki. Wybiegł na plac, ale tam pomnik stał na swoim miejscu. Sonic również miał na sobie plecak.

- Dobra, to jedziemy - powiedział Carson

- Nie ma mowy, ty zostajesz! - zaprotestował ojcowsko Sonic

- Dlaczego?

- Bo to zbyt niebezpieczne

- Nie zabronisz mi. Jestem tak samo szybki jak ty. Jak będę chciał to pobiegnę sam, przed wami czy za wami.

- No dobrze.

Bo minucie, trzy jeże ustawili się na końcu wioski z plecakami na ramionach. Pobiegli. Od teraz powietrze przeszyły trzy kule. Jedna czerwona i dwie niebieskie. Sonic biegł najwolniej - jego stopy odzwyczaiły się od biegania. Ale po chwili, dwaj przyjaciele nie musieli biec wolniej, aby Jeż dotrzymał im kroku. Role się odwróciły. Sonic biegł na czele, a najbardziej zmęczony Carson z zazdrością patrzył jak Greg po prostu szybuje. W końcu dotarli na miejsce gdzie stał tylko mały pniak. Na pytające miny nastolatków, Sonic powiedział:

- No dobra, jesteśmy na miejscu.

Sonic wszedł na pniak i kucnął. Zaczął się obracać. Greg i Carson byli zdziwieni. W końcu z przewracania się w miejscu, dziwne pląsy Sonica przerodziły się w prawdziwy Spin Dash. Plecak spadł mu z ramion, a giętkie świerki niebezpiecznie się przychyliły. Pniak zniknął, a tam gdzie powinien być, pojawiła się dziura ze spiralnymi schodami. Pierwszy wszedł Sonic podnosząc plecak. Carson, zaczął boksowac się z niewidzialnym przeciwnikiem.

- Najpierw górą, potem dołem, a potem... - tu przerwał, gdyż ojciec trzepnął go w glowę. 

- Ontro'a 'a'O'U! - usłyszeli pomruk z dołu. Zakradli się tam i zobaczyli standardowe laboratorium szalonego naukowca, które Sonic widział tyle razy, a po środku niego szklane akwarium. W niej trzy ssaki. Knuckles'a, który bez swych rękawiczek uderzał w ściany pułapki, Amy, która siedziała i patrzała na męża oraz Shadowa, który krzyczał "Kontrola Chaosu", jednak nic to nie dało. Obok było biurko.

- Spokojnie, Carson, to może być pułapka. - ostrzegał Sonic - I Greg... GREG! - 

Nawet Sonic nie był na tyle szybki, by skończyć przemówienie zanim czerwona kulka nie zbliżyła się z ogromną prędkością do klatki. Rozbiła ją, a Amy i Knuckles rzucili się na nią w uścisku. Shadow opierał się o ścianę. Nic nie mówił. 

- Uciekajcie, to pułapka. - przemówił

- Pomóż nam! - poprosił Carson

- Mam własne sprawy. Kontrola Chaosu! - Shadow zniknął.

Podłoga zatrzęsła się niebezpiezpiecznie. Uniosła się w górę, a po odzyskaniu swoich własności, Knuckles uderzył młotem w dach i ujrzał niebo. 

- Mógłbym zacząć szybować i wziąć was wszystkich - powiedział patrząc w górę widząc, że piwnicę w górę unosi mały statek, z którego wystaje para znajopmych wąsów - Ale mam szkło w kolcach. Zginiemy. 

Wtedy Sonic rzucił się do biurka i wyciągnął Szmaragdy Chaosu. Dał je synowi.

- Greg poleci, ty przemienisz się i zrobisz to samo. Może sami się uwolnimy. Jesteście młodzi i to wy się liczycie. - powiedział, z trudem rozstając się z ostatnim Szmaragdem.

Obaj wyleźli na dach, widząc coraz mniejsze drzewa, trawy, budynki. Carson ciągle trzymał Szmaragdy.

- Nie dam rady! Nigdy się nie transformowałem! Spróbuj ty - podał przyjacielowi Szmaragdy, jednak jeden z nich wypadł. 

- Debilu! - krzyknął Greg i rzucił się w przepaść. Jego kolce nastroszyły się i zaczął szybować. Złapał Szmaragd i poczuł, jak coś chwyta go za nogę, Carson. Nagle poczuł mrowienie w rękach i nogach. Zmienił kolor na różowy, a jego kolce, opadły i wyglądał jak Knuckles. Super Greg zauważył że został mu tylko jeden - zielony szmaragd. Podał go koledze. 

- Jeśli Sonic, ma Hyper i Super Transformację, a ty jesteś jego synem, pewnie wystarczy ci tyle do transformacji. 

- N...n...no... d-dobra. - scisnął go i ryzywkownie puścił się stopy lecącego przyjaciela. Spadał. Greg stracił przyjaciela z oczu. Lecz prawie przeraził się gdy obok oczu przemknęła mu zielona kometa w kształcie jeża. Super Greg i Super Carson, wracali w locie do wioski, myśląc o tym jak radzą sobie Amy, Knuckles i Sonic...

Rozdział III - Szmaragd[]

Greg i Carson lecieli nad skorupą planety Mobian. Greg postanowił nie marnować mocy Szmaragdu i wsadził je do plecaka. O to samo poprosił Carsona, który chwycił się nogi przyjaciela i tym razem lecieli wolniej. Greg zastanawiał się, jak radzi sobie jego rodzina. Wiedział jedno, Shadow to zwykły dupek, i jego pomnik należy zniszczyć. Byli blisko swojej wioski i Ulicy Shadow'a. Gdy wylądował, usłyszał głuche uderzenie, Carson spadł. Zauważyli Tailsa, który mieszkał z Cream, przerażonego uderzeniem. Gdy zauważył obu jeży. Oni polecili mu zebrać wszystkich na placu, przy pomniku Shadowa. Gdy wszyscy się zebrali, cała grupa była zdziwiona widząc szmaragdy w dłoni Grega. Uniósł je w górę i zmienił barwę na różową, a kolce opadły. Stuknął w pomnik Shadow'a, a ten rozpadł się. Gdy opowiedział im tę historię, wszyscy chcieli zmienić nazwę Ulicy. Ale to zostawili na później. Wiedząc że Sonic, Amy i Knuckles potrzebują pomocy. Tails odsunął gruzy z pomnika i odsłonił komorę. Za pomocą wiatru ze swojego ogona, wystrzelił ją w powietrze. Wszystkich oślepił blask. Odsłonił wielki zielony szmaragd. 

- Zmieńcie się. My polecimy za wami. Podzielimy się na grupy. Wy polecicie sami. Ja, Cream, Rouge i Charmy weźmiemy resztę.

- Nie. Macie dzieci. Co jesli zginiecie? - odmówił Greg.

Podniósł z trudem Główny Szmaragd i rzucil w kierunku Carsona. Ten z ledwością to złapał. Greg podrzucił do góry Szmaragdy Chaosu, zrobił fikołka w powietrzu i gdy to zrobił, wyglądał jak różowy Knuckles, a Szmaragdy zniknęły. Carson próbował tego samego, jednak Tails wyjaśnił mu na czym polega używanie Głownego Szmaragdu. Położył go na ziemi i polecił synowi Sonica biec wokół niego. W krótce niebieska smuga wokół Szmaragdu zmieniła się w zieloną. Super Carson, stanął w biegu, jednak Tails kazał jeszcze mu to robić. Carson zaczął biec, a raczej lecieć, z jeszcze większą prędkością i tym, gdy się zatrzymał, jego sierć zaczęła  pulsować, raz na niebiesko, raz na zielono, raz na żółto, raz na czerwono i jeszcze wiele innych kolorów. Szmaragdu już nie było. 

- Hyper Forma? - spytał Carson.

- Chciałbyś - powiedział Tails, a stojący na przeciwko niego jeż spuścił głowę - To pierwszy w historii przypadek Hyper Ultra Super formy. - Jeż ucieszył się - Oczekiwaliśmy że przyjmie ją Shadow, ale...

- Zaraz, zaraz. Czyli tyle osób korzystało z mocy Szmaragdu, ale to ja mam H.U.S Formę? 

- Tak. Może dlatego że połowę swojej mocy oddali Sonic i Knuckles, żeby Szmaragd stał się silniejszy. A tak poza tym, może to że jesteś synem Sonica i... - tutaj odgłos ptaka zagłuszył wszystko co mówił Tails - masz w sobie nieograniczone pokłady mocy. Szmaragd pobudził zaledwie jedną małą cząstkę twojej mocy. Gdyby we wszechświecie znajdowałoby się silniejsze źródło mocy, byłbys jeszcze silniejszy.

Super Greg i H.U.S Carson unieśli się w powietrze, z plecakami. Lecieli tak szybko jak biegli. Nie mieli żadnego planu. Potrzebowali pomocy. 

- To co robimy, panie H.U.S? -- spytał Greg.

- Potrzebujemy pomocy, ale nie możemy o nią prosić kogoś z wioski.

- Silver! 

- Kto to? - spytał Carson

- Ojciec mi o nim opowiadał. Pochodzi z przyszłości.

Wylądowali na jednym z wielu pól. 

- Ale jak my się tam znajdziemy, Mmmm...?

Greg, zmienil barwę na czerwoną, jego kolce uniosły się, a w jego dłoniach znalazły się Szmaragdy Chaosu. 

- Wejdę ci na plecy. Ty przejmiesz moc Szmaragdów i jesli się postarasz, będziesz biegł tak szybko, że przyspieszymy się w czasie. 

Wszedł na plecy kompana.

- Ale zaraz, jeśli polecę w tamtą stronę - wskazał palcem dłoni - z której zniknął Szmaragd, a sam jeż urósł - z taką prędkością, mogę albo się cofnąć, albo przyspieszyć. 

- Nie ważne - kopnął go w pośladki, a Carson wzniósł się w powietrze. Zaczął pędzić w powietrzu, a wszystko się rozmazywało. Greg bez Super Formy z ledwością, trzymał się plecaka kolegi. Skóra schodziła mu z twarzy. Ale nagle zatrzymali się. Greg zeskoczył i poprawił kolce. Nie poznawał krajobrazu. A wiec nie byli już w teraźniejszości.

Rozdział IV - Niespodzianka[]

Wszędzie była trawa, a przed nimi przebiegły cztery iskry - czerwona, niebieska, czarna i żółta. Po tym jak czerwona i żółta unosiły się w powietrzu, a niebieska i czarna biegły coraz szybciej, miał pewność że spotkał młodego Tails'a, Knuckles'a, Sonic'a i Shadow'a. A więc pobiegli w złą stronę. Greg, na widok Shadow'a wbił paznokcie w dłonie. Zaczął biec po trawie i starał się dogonić dwójkę, mimo tego że i tak nie miał na to szans. Nagle poczuł jak coś ciężkiego spada mu na plecy i każe nogom upaść.

- Wiesz ile może się zmienić w przyszłości jeśli namieszasz w przeszłości - mruknął Carson.

- Nie, chcę się ruszyć i zabić Shadow'a.

- Jeśli go zabijesz, sam zginiesz! 

- Czemu?

- Ile razy on ratował dupę mojemu ojcu i spółce. Jeśli tata i Knuckles zginą, mu przestaniemy istnieć - pouczył go.

Postanowił odpuścić. Ale wiedział, że powinien chociaż skrzywdzić czarnego jeża. Ta myśl go przeraziła. Ale wewnętrzny potwór w kolczatce wygrał i zmusił Greg'a, aby uderzyć Carsona i zabrać mu Szmaragdy. Po przemianie, pobiegł w kierunku czwórki i postanowił wykonać wślizg dwunożny. Dogonił z trudem Shadow'a. Męczył się, a jeż robił się coraz szybszy. Zrobił to teraz, a iskry, które wydobwały się spod czerwonych butów Shadow'a zniknęły i pojawiły się przed nim. Upadł. Zauważył Greg'a po szybkim wstaniu. Obejrzał się i zobaczył że Knuckles również się zatrzymał, więc Shadow zaatakował jego. Nic się nie liczyło. Widział gwiazdy i białe rękawice, na rękach swojego przeciwnika. Czuł ból, na każdym fragmencie podbródka. Teraz tego żałował. Wiedział, że Shadow nie odpuści. Może go nawet wykończyć... Poczuł jak wypada mu ząb. Przywykł już do ciosów zadawanych mu od minuty. Przypomniał sobie, że jest w Super Transformacji. Wzleciał w górę i wytarł twarz rękawiczką. Była cała od krwi. Shadow nie mógł go tu dosięgnąć. 

- Ergh...! - celował w niego rękawiczkami jeż, do którego pobiegł Knuckles.

- Dostał za swoje, nie warto - uspokoił go. Pobiegli dalej, wiedząc że napastnik jeszcze żyje. 

Wszystko zaczęło mu się kręcić. Upadł na ziemię. Do przyjaciela podbiegł Carson. Niebieski jeż przyłożył rękę do serca przyjaciela. Nie pulsowało. Wziął go na plecy i chciał poszukać pomocy. "Przecież go ostrzegałem...", myślał, próbując usprawiedliwić siebie przed samym sobą. 

Advertisement